W celu przedostania się przez silne wiry powietrzne, które spowijają sanktuarium Garud’y musiałem zdobyć skażony kryształ, który dzięki swojej mocy manipulacji aether’em pozwoliłoby nam bezpieczne się dostać do oka cyklonu. Zacząłem od spotkania się z uczonym Lamberteint’em, który podobno zna się na owych kryształach. Według Cid’a powinienem go znaleźć w Camp Drybone. Dowiedziałem się od niego, że będę potrzebował naczynia w którym mógłbym go bezpiecznie przetransportować. Udałem się więc na targ w którym znalazłem kupca, który pozbywał się starych, niepotrzebnych glinianych garnków. Zapytałem się za ile taki mogę kupić i ku mojemu zdziwieniu dostałem go za darmo, gdyż i tak zbierał kurz w magazynie i nikt nie chciał ich kupować. Garnek nie był jakiejś mistrzowskiej roboty, ale do mojego zastosowania powinien wystarczyć. Gdy pokazałem go Lamberteint’owi natychmiast zabrał się do pracy. Owe naczynie pokrył od środka poszyciem, które miało za zadanie chronić przed negatywnymi skutkami kryształu. Uczony wysłał mnie do jednego ze swoich pupili, Hahasako, który powinien znać dokładniejszą lokalizację w której mógłbym znaleźć takowy przedmiot.
Kryształowy ból głowy
Spotkałem się z nim niedaleko Highbridge. Był bardzo rady, że profesor w końcu docenił swojego pupila. Przekazał mi, że powinienem szukać kryształu w najgłębszych częściach Burning Walls. Dostanie się tam nie było łatwym zadaniem, gdyż na drodze czyhało wiele niebezpiecznych stworzeń. Po dotarciu na sam dół moim oczom ukazał się dorodny klaster kryształów. Bez chwili zwątpienia jaki wpływ mogą one mieć na mój organizm odłamałem ładniejszy okaz i włożyłem go do ochronnego pojemnika. Gdy wróciłem do Hahasako i pokazałem mu kryształ, był bardzo zadowolony z tego jaki ładny okaz udało mi się pozyskać. Polecił mi natychmiast udać się do profesora i pokazać mu jaki to kryształ pozyskałem dzięki jego instrukcjom. Po okazaniu go Lamberteint’owi okazało się, że ten rodzaj kryształu mi nie pomoże, a wręcz przeciwnie zaszkodzi, gdyż tylko wzmocni barierę sanktuarium Garud’y.
Kolejna porażka
Profesor przekazał mi, żeby znaleźć kryształ, który spełni moje wymagania powinienem się udać na spotkanie z jego kolejną podopieczną, Cean’ą. Podobno odkryła ona zasoby kryształów w La Noscea, które mogą spełniać moje oczekiwania. Po przybyciu na miejsce okazało się, że Ceana jest kolejnym „pupilem” profesora i na pewno pomoże mi znaleźć odpowiedni kryształ. Już gdzieś słyszałem podobne słowa. Mam nadzieję, że teraz trafię na odpowiedni. Okazało się, że owe kryształy znajdę na wyspie, na której zalęgli się nieumarli, przez co teraz nikt tam nie pływa. Dzięki dziwnemu zbiegowi okoliczności udało mi się dogadać z przewoźnikiem Mimidoa, który przewiezie mnie na miejsce jeśli pomogę mu w pozbyciu się nieumarłych. Przystałem na jego ofertę, gdyż była to jedyna opcja, która pozwalała mi na dostanie się do kryształów. Musiałem jeszcze tylko przekonać Cean’ę żeby udała się wraz ze mną. Jej obecność z pewnością pomogłaby przy poszukiwaniach. Nie musiałem jej długo przekonywać, wystarczyło tylko wspomnieć, że dzięki temu by zapunktowała u profesora.
Nawiedzona wyspa
Muszę jednak przyznać, że jej odwaga skończyła się wraz z przybyciem na wyspę, gdyż zaraz po wyjściu na brzeg oddała mi naczynie do przechowywania kryształów i prędko wróciła na stały ląd. Przed odpłynięciem, powiedziała mi abym porozmawiał na temat kryształu ze strażnikiem bramy do latarni, Pharos Sirius. Udałem się więc wgłąb wyspy i już po kilku minutach marszu spotkałem strażnika Davyd’a. Usłyszałem od niego jedynie tyle, że kryształ którego szukam znajduje się w latarni, której bram on strzeże. Niestety z pewnych względów dostęp do niej jest zabroniony. Jednak może on mnie w poszukiwany przedmiot zaopatrzyć jeśli rozwiążę problem z nieumarłymi. Zgodziłem się więc na jego propozycję, gdyż jako osoba nie trwożąca od przygód, byłem ciekaw co stoi za tymi umarlakami. Udałem się jeszcze głębiej w wyspę aż dotarłem do zatoki w której leżało pełno rupieci wypływających z rozbitych statków. Rozpaliłem więc ognisko i czekałem na śpiew o którym słyszałem, że potrafił omamić nie jednego marynarza.
Syreni śpiew
Po dobrych kilku godzinach, gdy księżyc był już wysoko na niebie znad wody zaczął dobiegać śpiew. Okazało się, że była to syrena, która potrafiła swoimi pieśniami kontrolować umysł biednych żeglarzy. Przemieniała ona ich w bezmózgich sługusów. Na szczęście byłem przygotowany na taki rozwój wydarzeń i zanim jej śpiew zaczął mieć na mnie jakiekolwiek działanie zatkałem uszy wcześniej przygotowaną watą. Gdy syrena zdała sobie sprawę, iż nie poddaję się jej urokowi zaczęła przyzywać swoich sługusów aby rozprawiły się ze mną. Gdy i to nie pomogło uciekła ona w głębia oceanu z którego przybyła. Przez pewien czas nie powinna ponownie sprawiać problemów. Wróciłem więc do Davyd’a aby powiedzieć mu co stało za tymi chodzącymi trupami i że nie powinni mieć z nimi problemu przez pewien czas. Zadowolony z rezultatów wynagrodził mnie obiecanym kryształem. Uzyskawszy to co chciałem wróciłem na stały ląd aby zaprezentować Cean’ie pozyskany przedmiot. Jednak przeczucie mnie nie zawiodło i okazało się, że dany okaz jest sprzężony z ogniem i nie za wiele się zda w walce z wiatrem. Szczęście w nieszczęściu Ceana zna osobę, która powinna być w posiadaniu kryształu o odpowiednich właściwościach.
Odpowiedni kryształ
Udałem się więc do Gridani’i aby spotkać się z znajomym Cean’y, Hedyn’em. Na miejscu okazało się, że taki kryształ został skonsumowany przez spriggana Giggity. Jego chciwość doprowadziła do tego, że konsumował on to coraz „smaczniejsze” minerały przez co coraz ciężej było mu zaspokoić jego głód. Gdy już spróbował wszystkiego co tylko mógł, przez jego nieskończone pragnienie stał się agresywny, gdyż nie mógł znaleźć żadnych nowych smakowitych kamieni. Inni sprigganie zaczęli go się obawiać, więc szukali oni pomocy u sąsiednich stworzeń. Jeden z nich zwany Tiggy udał się do Sylph celem poproszenia o pomoc, lecz niestety jego prośba została odrzucona. Postanowił on więc udać się dalej na terytoria złych Sylph. Był to mój jedyny trop, gdyż mógł on wiedzieć gdzie znajdę Giggity. Udałem się więc na jego poszukiwania na ziemie skorumpowanych Sylph. Przez większość czasu udało mi się unikać konfrontacji. W momencie gdy zauważyłem Sylphy atakujące Tiggy natychmiast pobiegłem mu na ratunek. Po tym jak mu pomogłem udaliśmy się do Little Solace gdzie było bezpiecznie. Ucieszył się on gdy go zapytałem o Giggity, gdyż sam szukał w tym temacie pomocy.
Obalić Giggity
Zdecydował się na użycie przynęty. Niestety przez to, że spróbował on już praktycznie wszystkich kruszców, musiałem mu przygotować minerał przez niego nieznany. Z pomocą kowala udało mi się ustalić, że potrzebny mi metal znajdę w sercu golema. Podobno zostało one wykute ze specjalnego metalu, który ciężko dostać. Wyruszyłem więc na oby go odnaleźć. Widziano go podobno u wejścia do krainy Sylph. Gdy dotarłem na miejsce ujrzałem monstrum, które dzięki energii ze swojego serca poruszało się dosyć zwinnie jak na takiego olbrzyma. Na szczęście moje kocie ruchy pozwoliły mi uniknąć większości jego ataków. Po obaleniu golema dobrałem się do jego piersi i wyciągnąłem jego magiczne serce. Niestety według kowala nie nadawało ono się do niczego, gdyż chroniły je magiczne zaklęcia. Aby się ich pozbyć udałem się do Amberscle Rock gdzie musiałem potrzeć zdobyte serce o bursztyn. Zadanie było łatwe, gdyż droga tam prowadząca nie wiodła przez skupiska groźnych potworów. Gdy przynęta była już gotowa, wyruszyłem do Spriggan Dig gdzie przebywał Giggity. Zadanie było łatwe. Postawiłem na środku jaskini kawałek metalu i oddaliłem się za róg. Gdy tylko odczekałem chwilę, zwabiony smakowitym kruszcem spriggan rzucił się na smakowity kąsek. Gdy był rozproszony konsumpcją przypuściłem na niego atak. Nie będąc przygotowanym na konfrontacje poległ szybko. Teraz najgorsze zadanie, wyciągnąć z jego trzewi potrzebny mi kryształ. Robota niewdzięczna, smród nie do zniesienia, na szczęście przy drugim podejściu udało mi się znaleźć kryształ. Gdy zaniosłem go do Hedyn’a potwierdził on, że jest on aspektu poszukiwanego. Uradowany tym postanowiłem go wyczyścić z wnętrzności spriggana, lecz Hadyn powstrzymał mnie od tego, gdyż wnętrzności miały podobny efekt izolujący co gliniane naczynie, które zostawiłem u Ceana’y wraz z niepotrzebnym mi kryształem.
Oko cyklonu
Gdy tylko dostarczyłem kryształ do Cid’a, ten natychmiast go zamontował na wcześniej przygotowanym miejscu na statku. Teraz byliśmy bezpieczni przez wiatrem, który otaczał sanktuarium Garud’y. Bez ani chwili zwłoki wyruszyliśmy w podróż. W trakcie lotu gdy tak Cid wsłuchiwał się w silniki Enterprise coś mnie natchnęło aby użyć echa. Z pomocą mojej zdolności pomogłem odzyskać Cid’owi jego utracone wspomnienia. Po chwili szoku jakiego doprowadził się do ładu i wprowadził nas do oka cyklonu. Gdy wylądowaliśmy udaliśmy się do miejsca w którym przebywał primal. Zaprawdę wygląd Garud’y z bliska przyprawiał mnie o dreszcze. Biła od niej niesamowicie zła energia. Konfrontacja była nieunikniona. Gdy tylko nas zauważyła natychmiast ruszyła do walki. Jej ataki były potężne, potrafiły one skruszyć nie jeden głaz. Lecz dzięki poprzednim doświadczeniom z primalami, a także swojej determinacji udało się zadać ostateczny cios. Jednakże myślą, że to już koniec do akcji wkroczyli czciciele Garud’y, którzy dzięki swojej wierze przywrócili jej moc. Doprawdy myślałem, że nie uda nam się jej pokonać. Postanowiła ona przyporządkować mnie sobie, co wróżyło mi bladą przyszłość. Na szczęście w trakcie rytuału moc Hydaelyn lub echa, sam nie jestem pewien która, ochroniła mnie przed zgubą, dodatkowo pozwoliło to na wydobycie ostatniego kryształu z Garud’y.
Nowe niebezpieczeństwo
W trakcie konfrontacji pojawił się nowy wróg, Gaius. Nie było do końca pewne jak się tu dostał, ani czego chciał. Primal zdruzgotany tym, że nie idzie po jej myśli wykorzystał wcześniej schwytane Koboldy i Amalj’aa w celu przyzwania Ifrit i Tytan’a. Gdy tylko zobaczyliśmy co się święci, postanowiliśmy wykonać odwrót na Enterprise. Gdy znaleźliśmy się na jej pokładzie z oddali zauważyliśmy, że przed Gaius’a z nieba spadła jakaś machina. Zaczęła ona atakować primal’e. Na pierwszy ogień padł Ifrit, i to tylko za pomocą jednego uderzenia. Do tej pory pamiętam jakim on był wyzwaniem dla mnie. Kolejnym do odstrzały był Tytan, który tak samo nie stanowił wyzwania. Dodatkowo wyglądało na to, że po pokonaniu primal’a machina ta pochłania ich energię. Ostatnim przeciwnikiem była Garuda, która widząc, że nie ma szans próbowała uciec, lecz zabawka Gaius’s była szybsza. Ostatni primal na polu walki został pokonany, a jego energia wchłonięta. Wygląda na to, że w przyszłości będziemy mieli twardy orzech do zgryzienia. Na tę chwilę najważniejsze jest to, że Garuda nie stanowi już zagrożenia. Musimy udać się do Waking Sands w celu przedyskutowania nowego niebezpieczeństwa.
Pracowity okres jak widzę i jaki zaskakujący! Syreny – mityczne stwory, które okazały się jak najbardziej realnym zagrożeniem!
Powietrzna burza i niesamowita Garuda… Dobrze, że moc Hydaelyn jest w Tobie silna G’aziku… Nie jeden poddał się jej potężnej sile…
Mimo zwycięstwa bardzo, ale to bardzo niepokoi mnie zabawka Gaiusa… Jej potęga… Może okazać się bardzo dużym zagrożeniem ze strony Imperium…